Ten nieznośny Marc Martel
Z jednej strony – można posądzać go o próbę totalnego kopiowania Freddiego… z drugiej… trzeba wiedzieć, że żeby to miało jakikolwiek sens, kopiujący człowiek musi mieć wokalne predyspozycje magiczne. I Marc moim zdaniem właśnie je posiada. Całe swoje dotychczasowe życie poświęcił STUDIOWANIU sposobu w jaki śpiewał Freedie. To nie są powierzchowne wokalne sztuczki. Marc doskonale wie co i dlaczego robi. A ponieważ brzmi tak nieprawdopodobnie podobnie – niektórzy mają pretensję o KOPIOWANIE pana F.M. Moim zdaniem – niesłusznie. Sprawia mi autentyczną przyjemność słuchanie jego wersji piosenek Queen i Freddiego… uważam, że nadaje im swojego, indywidualnego szlifu… Mój borze szumiący. Gdybym miał okazję posłuchać kogoś kto brzmi jak śpiewający Jezus – słuchałbym. I słucham! 🙂 Zapraszam na Love Of My Life! ?
Geniusz! Spokojnie mógłby grać z Queen. Choć to podobieństwo do oryginały mogłoby się zagorzałym fanom Queen nie do końca podobać… ciężka sprawa 😉
Marc Martel jest rewelacyjny. Mam nadzieję, że pojawi się w Polsce. Moim zdaniem to rodzaj i karnacji Freddiego.